Wracamy do kuchni
Przygotuj sobie wszystkie składniki oraz miski i garnki, żebyś nie musiała w popłochu szukać po szafkach miski, albo dzwonić do sąsiadki, czy ma pożyczyć kilogram cukru.
Ważna jest również charakterystyczna blaszka do tarty o niewysokim brzegu. Nieważne czy metalowa, silikonowa, czy szklana, sprawą najwyższej wagi jest to, czy nie zapomnisz jej natłuścić.
Chyba, że lubisz wydłubywać ciasto prosto z blaszki.
Zaczynamy od spodu. Najłatwiej zrobić go z gotowych już ciastek (markizy lub herbatniki) zmieszanych z roztopioną czekoladą albo masłem.
Tutaj najfajniejsza część programu. Pakujemy wszystko do szczelnego worka i uwalniamy stres z całego tygodnia.
Z całej siły rozwalamy ciastka za pomocą młotka, wałka do ciasta, głowy szefa lub czegokolwiek innego, co mamy pod ręką. Nudniejszą alternatywą jest wrzucenie wszystkiego do miksera.
Gdy powstanie masa o konsystencji mokrego piasku, wsypujemy całość na blaszkę. Mam nadzieję, że już dawno temu ją natłuściłaś. Nie zapominaj o tym!
Masę upychamy równomiernie po całości, również po brzegach, i gotowe. Nigdy nie zaszkodzi wsadzić wszystkiego do lodówki, będzie bardziej zwarte.