Wolałbym zatem mieć tę automatykę pod kontrolą. Trochę, jak w aparatach w smartfonach - docelowo korzystać inteligentnej automatyki, ale w specyficznych sytuacjach (czytaj: kiedy sobie nie radzi, bo jest zbyt głupia), móc ją wyłączyć i ustawić wszystkie ręcznie. Taki margines, wentyl bezpieczeństwa. Praktyczne rozwiązanie? Było by idealnie, gdyby słuchawki miały osoby przycisk do włączania/wyłączania słuchawek, gdy mam taką potrzebę. A w aplikacji można by tę całą automatykę po prostu wyłączyć w razie potrzeby. Wtedy były bo idealnie. Obecnie jest tak sobie. Niektórym rozwiązanie Sennheisera może pasować, albo nie przeszkadzać, ale mi nie leży. Doceniam jednak pomysłowość oraz niestandardowe rozwiązanie.
Słuchawki Sennheiser PXC 550, a dokładnie nauszniki, mają specyficzny, nieregularny kształt, co świetnie wygląda, ale też przekłada się na wysoki komfort użytkowania. Na początku trzeba się nieco do tego kształtu przyzwyczaić, trochę pokręcić słuchawkami, ułożyć na głowie, ale z czasem będziesz się czuć naturalnie i przyjemnie. Ze względu na niską wagę, słuchawki nie cisną zbyt mocno, można z nich komfortowo korzystać przez długi czas.
Producent deklaruje czas pracy na poziomie 30 godzin i rzeczywiście podobny czas udało mi się uzyskać - i to z włączonym ANC. To świetny wynik, który pozwala nie martwić się o ładowanie przez tydzień przy całkiem intensywnym korzystaniu (3-4 godziny dziennie).