Szczególnie korzystnie wypadają silniki benzynowe, które są znacznie mniej szkodliwe dla środowiska, niż tracące na popularności motory wysokoprężne. Jakie silniki benzynowe są godne polecenia?
Punktem wyjścia do oceny jakości silnika zawsze jest długowieczność. Nie sztuką jest zrobić doskonały, skomplikowany i mocny silnik benzynowy, który wymaga kapitalnego remontu po 100 tys. km.
Najlepszym przykładem jest benzynowy silnik Wankla o nazwie Renesis, montowany w Mazdzie RX-8. Przy pojemności skokowej wynoszącej zaledwie 1308 cm3 produkował aż 250 KM.
Niestety, problemy z uszczelnieniem wirującego rotora sprawiły, że motor nie cieszy się dużą popularnością i wymaga regularnych remontów. Dodatkowo spala sporą ilość benzyny, nawet porównując do jednostek klasycznych o podobnej mocy.
Co ważne, ich konstrukcje muszą przy okazji pozwalać na łatwą wymianę części eksploatacyjnych. Jeśli wymiana przepływomierza lub łańcucha rozrządu wiąże się z koniecznością wyjęcia całego silnika, koszty serwisowe mogą być astronomicznie duże.
Najmocniejsze, turbodoładowane warianty mogły rozwinąć nawet 350 KM i były doskonałą bazą dla miłośników tuningu. Jedynym mankamentem zgłaszanym przez użytkowników jest stosunkowo wysokie spalanie.
Przed zakupem warto sprawdzić system zmiennych faz rozrządu Vanos, gdyż to jego usterki są najczęstszą przyczyną problemów. Zwiększone zapotrzebowanie na olej nie musi oznaczać zużycia silnika – to przypadłość odziedziczona po silniku M52.
Swoją długowieczność silnik 1.8T zawdzięcza prostocie konstrukcji. Żeliwny blok, rozrząd napędzany paskiem, 20 zaworów i spory zapas materiałowy sprawiały, że silnik właściwie nie miał słabych punktów.
To, niestety, prowadziło jednak do sporych zaniedbań ze strony użytkowników, więc na rynku aut używanych można znaleźć sporo mocno wyeksploatowanych egzemplarzy.
Najlepiej odnajdował się jednak w autach segmentu B, czyli w Fiacie Punto i Alfie Romeo MiTo. Ze względu na hydrauliczne kasowanie luzu zaworowego i pośredni wtrysk, silnik bardzo dobrze toleruje instalacje LPG.
Silnik przeciwsobny EJ205 to także doskonała baza do tuningu, a jego rozsądne granice to ok. 300 KM. Mankamentem jednostki jest utrudniony dostęp do świec zapłonowych.
Choć częstym problemem było stosunkowo duże zapotrzebowanie na olej, silnik cechował się dużą bezawaryjnością. Ze względu na stoją charakterystykę i ręcznie regulowany luz zaworowy, nie nadaje się on jednak do zasilania gazem LPG.
Wysoką moc osiągnięto nie dzięki turbodoładowaniu, a zwiększeniu ciśnienia sprężania w komorze spalania. Dość powiedzieć, że silnik może pracować niczym konstrukcja o zapłonie… samoczynnym!
Z czystym sercem można nazwać silnik pancernym, co potwierdzają przebiegi rzędu 500 tys. km. W nowszych modelach Volkswagena czy Skody, w miejsce 1.6 MPI trafił silnik 1.2 TSI, który nie cieszy się już tak dużym uznaniem.
Po ośmiu latach od wprowadzenia EcoBoosta można jednak stwierdzić, że obawy były nieuzasadnione. 125-konny motor radzi sobie nie tylko z niewielką Fiestą, ale i wyjątkowo dużym Mondeo.
Drobne usterki dotyczą najczęściej kanałów wodnych i nieszczelności pompy, jednak nie ma mowy o chorobach wieku dziecięcego czy błędach konstrukcyjnych. Wadą litrowego, trzycylindrowego silnika jest jednak niska kultura pracy, przypominająca nieco jednostki wysokoprężne.
Polecane były głównie niezwykle udane silniki Diesla JTD, 1.9 i 2.4, które jednak kłóciły się ze sportowymi aspiracjami marki.
Turbodoładowany silnik osiągał, w zależności od wersji, od 200 do 240 KM. Projekt okazał się strzałem w dziesiątkę, a niewielki czterocylindrowy motor trafił pod maskę m.in. 159-tki, Brery, Giulietty QV czy sportowego modelu 4C.