Co się dzieje z rowerem wystawionym na mróz?
Nawet jeśli przed naszym blokiem dostępny jest
stojak na rower, mamy opory przed zostawianiem tam naszego jednośladu. Najlepiej przechowywać go w zamkniętym, ogrzewanym i wentylowanym pomieszczeniu. Jest ku temu kilka powodów.
Raz, że rower na balkonie to łakomy kąsek dla złodzieja. Balkon (nawet ten na drugim albo trzecim piętrze) nie stanowi żadnego zabezpieczenia dla sprytnego i/lub doświadczonego, a przede wszystkim chętnego na posiadanie nie swojego jednośladu. Warto więc przypinać rower do trwale umocowanej w ścianie kotwy. Oczywiście – nie ma zabezpieczenia nie do przejścia (bo jak to mówią: dla chcącego nie ma nic trudnego), ale dla kradnącego perspektywa spędzenia większości nocy na cudzym balkonie z brzeszczotem w rękach może być mało zachęcająca…
Dwa, że mróz, pył i wiatr też rowerowi nie służą. Zamarzająca woda deszczowa, która dostaje się do napędu, łożysk lub między szczeliny łańcucha, może powodować pękanie elementów. Metalowe części narażone są dodatkowo na korozję i „zjadanie” przez rdzę. Stają się kruche i bardziej podatne na zniszczenia. Kiedy wyciągniesz rower na wiosnę, spragniony przemierzania terenu albo miasta, może okazać się, że twój jednoślad nadaje się do bardzo poważnego serwisu. Nawet jeśli był nowy, gdy wstawiałeś go na balkon na koniec ubiegłego sezonu.
Co więcej – przy ujemnych temperaturach olej w amortyzatorach traci właściwości. Łańcuchy zaczynają trzeszczeć. Na wiosnę rowerowi należy się zawsze przegląd. Standardowe „przesmarowanie” sprzętu przez serwisanta to niewielki wydatek, ale już wymiana amortyzatorów, piast i łożysk to grubsze pieniądze.